To idea, która przyświeca marketingowcom z Cupertino, czyli jednej z firm, która swoimi produktami zawróciła w głowie nie jednej osobie. Są tacy, którzy twierdzą, że Apple ma tajemny przepis na sukces – ja twierdzę, że to żaden przepis to marketing w pełnym tego słowa znaczeniu – od badań rynku do promocji sprzedaży.
Nie mam zamiaru pisać oczywistości – wszyscy wiedzą, że Apple nie jest tanią marką (jest to decyzja świadoma – powiedziałby umieszczający produkt na rynku sprzedawca Apple’a). Wszyscy wiemy też, że jest kilka rzeczy w marce Apple, której pozazdrościć muszą wszystkie inne marki. Prostota i unikalny projekt to niepodważalne walory produktów Apple’a – te rzeczy są po prostu ładne. Czy to komputer, czy telefon, czy tablet wszystkie sprawiają wrażenie jakby były atrakcyjną partnerką, która na każde żądanie odpowiada zdecydowaną i subtelna zgodą. Ta prostota to coś, co marka pielęgnuje od powrotu Jobsa do Apple’a. Podejrzewam, że Jobs z nowym produktem wchodzi do przedszkola i jeśli dzieci nie są w stanie z niego skorzystać to produkt wraca na deski kreślarskie.
13 milionów dolarów dziennie Apple wydaje na rozwój nowych technologii, czyli te wszystkie innowacje, które później widzimy w ich produktach. W ramach tego działania jest wiele rzeczy od podstawowych funkcji urządzeń, programów, ale również zmiany całych przyzwyczajeń użytkowników. Popisowym przykładem jak bardzo skupiają się na swojej pracy to sposób, w jaki planują z pełną premedytacją jak ich produkty będą otwierane. Bo otwieranie produktu, jego opakowanie to też jest element marketingu. Jestem przekonany, że Apple wynajmuje specjalistów od psychologii by jak najmocniej związać się z właścicielem podczas rozpakowywania produktu. Czystość przekazu, jasne i proste komunikaty to coś, co wprowadza ludzi w ekskluzywny świat gadgetów elektroniki użytkowej.
Pamiętam jak dziś żartobliwy film o tym, co dostalibyśmy na pudełku gdyby iPoda sprzedawał marketing Microsoftu (poniżej).
Trochę w tym prawdy jest jednak trzeba wiedzieć, że akurat to są dwa różne rodzaje klientów. Warto zobaczyć również jak wygląda rozpakowanie jednego z produktów Apple’a (poniżej).
Widać po kolei, jakie znaczenie ma wytłoczenie na pudełku, jakie znaczenie ma design pudełka, dla zwariowanych fanatyków marki również zapach po otwarciu ma znaczenie. Widać, co jest najważniejsze! Widać produkt i całą kolejność działań ułożoną w sprawną kolejność w pudełku. To wszystko jest przemyślane od początku do końca. Nie ma tu działań przypadkowych!
Do czasu, gdy w grze nie pojawi się ktoś, kto ma te setki tysięcy dolarów wydane na zbudowanie odczucia klientów głęboko tam gdzie raki zimują albo jeszcze głębiej. Oto specjaliści od lokalizacji produktów Apple w Polsce postanowili wywalić całą pracę zespołu „od pudełka” i walnąć swój jakże subtelny dodatek.
I nawet w pewien przemyślany sposób, bo kolor naklejki trochę dobrali do pudełka. Nie pomyśleli jednak o jednym podstawowym problemie. Fani akurat tego produktu prawdopodobnie mają takie małe srebrne urządzenia zwane MacBookami, które mają taką szparkę na płyty, w których to „mini cd” się ładnie zatrzymają i naprawdę ciężko będzie je wyciągnąć. Wszystko jest ważne… nawet to, że trzeba 2 razy pomyśleć zanim się coś zrobi panowie handlowcy.