Czyli rozprawka o tym co powoduje, że się angażujemy w nieracjonalne czynności.
Mój misterny plan aby udowodnić swoją rację legł w gruzach. Jest 32 stopnie w cieniu i naprawdę nie chce mi się nic. Biorąc pod uwagę fakt, że od 5 dni jestem na antybiotyku i jakoś dziwnie wcale mi się nie polepsza doszedłem do wniosków, że podzielę się spostrzeżeniem na temat najczęstszych powodów sukcesów przedsięwzięć internetowych. Jaki ma to związek z tym co napisałem na początku nie wiem, czuje się rozleniwiony przez tą afrykańską pogodę.
Pycha i próżność
Jedne z najpopularniejszych serwisów na świecie bazują na idei pokazania siebie w najlepszym świetle jak największej ilości osób, najlepiej takich dla których coś znaczymy. Ludzie od początków istnienia zakładali maski, na każdą okazję i dla każdej społeczności w jakiej się znaleźli. Politycy, aktorzy, biznesmeni chodzą w nich dobierając tylko taką jaka aktualnie jest potrzebna. Zwykle człowiek bez publicznych obciążeń posiada ich tyle ile jest w stanie kontrolować, maskę do pracy (szkoły), dla bliskich i dla znajomych.
W tej całej maskaradzie pojawił się byt wirtualny, który pierwotne działania te wyostrzył i dał w ręce ludzi narzędzia, dzięki którym mogą budować wirtualnie swoją pozycję w oczach „znajomych”. W zasadzie wszyscy to rozumiemy i akceptujemy choć często wymieniamy się puszczeniem „oczka” przy zbyt intensywnym kreowaniu się na kogoś kim ktoś nie jest.
Co ciekawe, liderzy rynku Internetowego dokładnie tą chęć przybrania konkretnej maski wykorzystali by zbudować swoje pełne sukcesu firmy. Bo niby czym jest Facebook jak nie prezentacją swojego spreparowanego wizerunku na który składają się rzeczy które lubisz, znajomi których ponoć znasz, wypowiedzi które głosisz, informacje które ponoć posiadasz?
Lenistwo
I aby dopełnić szczęśliwości w budowaniu swojego wizerunku nie możemy się przy tym namęczyć. Dlatego im lepsze narzędzia do wprowadzania danych, budowania swojego wizerunku tym większa popularność tych serwisów. Sieć z natury nauczyła nas być leniwymi, jak ktoś nam czegoś nie poda pod nos to średnio chce nam się szukać tego w jakiś bardzo skomplikowany sposób. Na ratunek przychodzą nam kolejny raz (sic!) liderzy rynku i obiecują nam, że to co pokazują jest dla nas najbardziej wartościowe z tego wszystkiego co moglibyśmy dostać. Czyż nie jest tak, że to 2 najlepiej strzeżone algorytmy (1. Wyszukiwanie w google 2. Facebook Top News + Most Recent) trzęsą światem Internetu? A skoro jest, to czy to co uważamy za ciekawe jest naprawdę ciekawe? A jeśli to tylko złudzenie, które wykorzystuje nasze słabości to co się stanie gdy tego zabraknie? Czasem mam wrażenie, że zbyt mocno uzależniamy się od tych algorytmów i coraz trudniej nam będzie podjąć decyzje co jest wartościowe.