Przez wiele lat obserwowałem wzloty i upadki dużej ilości inicjatyw blogowych. Niezależnie od tego czy były prywatne, wizerunkowe czy komercyjne upadały jednakowo. Optymizm twórców często poparty błogą naiwnością inwestorów wystarczał na niezgrabne początki niczego.
Podglądając poczynania swoich znajomych widzę jak trudno prowadzić bloga i jakich wyrzeczeń jego prowadzenie wymaga. Czytając ich historyczne wpisy obserwuje rozwój postawy blogerskiej (od szczęśliwych piszących dla siebie po czytanych i dzielących się swoimi „prywatnymi” myślami z innymi do zamykających swoje blogi z powodów braku odpowiedniego posłuchu czy też obawy przed zbyt mocnym poznaniem szczegółów o zbyt wylewnym blogerze).
Z wielkim podziwem patrzę na polskie blogi, które oderwały się od prostego walenia głową, w co popadnie i skierowania swojej energii w profesjonalną obsługę użytkownika często przekuwanej w dochód. Z przyjemnością śledzę poczynania http://antyweb.pl, http://prawo.vagla.pl/, http://vbeta.pl, http://webfan.pl, http://blog.kurasinski.com, http://blog.mediafun.pl, http://tomasz.topa.pl/, http://dailytech.pl/ czy też http://minakowski.pl/.
Marka Minakowskiego blog jest mi o tyle bliski, że oprócz kontaktu przez bloga często też prowadzimy dyskusje na różnych forach od czysto fizycznych tj. na schodach po wymiany opinii na facebooku, co pozwala na głębsze rozumienie postaw czy zachowań jego, jako blogera.
Analiza i zrozumienie tego, co kieruje blogowiczem w tak trudnym środowisku, jakim jest pisanie do często nieokreślonej grupy odbiorców, dla własnej satysfakcji bez wsparcia z zewnątrz jest dobrym ćwiczeniem na start.
Właśnie przeczytałem wpis Marka Minakowskiego z 15 stycznia 2009 roku i czytam w nim „Dostałem właśnie zadanie od szefa (Pawła Leżańskiego, prezesa DreamLabu, gdzie obecnie pracuję): mam zrobić w tym roku cztery nowatorskie serwisy, jakich świat nie widział… Różne.” Mam zamiar zapytać jak się mają te 4 serwisy 😉
A teraz do dzieła i trzymać mi tu kciuki ;-!