Konsument mówi, że je aby jeść…

Czyli rozprawka na temat tego jaki wynalazek dla konsumenta wprowadziłby Internet na wyższy poziom.

Każdy wnikliwy obserwator rynku Internetowego zauważył, że konsumpcja mediów nieustannie rośnie a najwięksi gracze robią wszystko aby ten trend jeszcze wzmocnić. Można mówić o wielomilionowych „dotacjach” Googla dla wciąż pod kreską Youtube’a, o modelach biznesowych Vimeo, Dailymotion czy też śmiałym budowaniu rynku przez VOD.onet.pl. Można, lecz może lepiej skupić się nie na profesjonalnych dystrybutorach (bo o nich chciałbym w innym temacie napisać) a na dostawcach wartościowej treści i ich „oglądaczach”.

Dla Internetu ważni są twórcy, ponieważ muszą się przepiąć z trybu telewizyjnego na tryb tworzenia dla sieci. Sieciowy konsument wymaga całkiem czegoś innego niż telewizyjny. Przez następne kilka lat będziemy obserwować rywalizujących wewnętrznie twórców, dziennikarzy, prezenterów, którzy będą próbować jak najmniej stracić z telewizyjnego czy radiowego obycia jednocześnie poznawać całkiem nowe metody komunikacji z widzami na żywo. Za dziesięć lat już tego problemu nie będzie, wszyscy będą w 100% przekonani, że sposób komunikacji Internetowej jest na tyle oczywisty i właściwy, że tą sieciową interaktywność będą traktować jak dziś prompter czy też charakteryzatornie. Pozostanie jednak problem rynku i tego dla kogo jest tworzona treść. Tworząc fajny film instruktażowy jak rozebrać Nokie 6110 w języku polskim wybieramy z założenia grupę mniejszą od populacji Polski, jeśli zrobimy ten instruktaż w języku angielskim to dużą część użytkowników z Polski nie będzie w stanie zrozumieć o czym ten film jest, pojawia się problem, który jest trudny do rozwiązania. Czy robić filmy w języku Angielskim, Hiszpańskim, Chińskim czy Polskim, a dla czego nie we wszystkich możliwych? Problemem jest koszt tego typu operacji.

Problem ten mógłby rozwiązać wynalazek, który zrewolucjonizowałby konsumpcję wideo. I nie chodzi mi o wyszukiwarkę, o całkiem nową playerkę, o nową technologię wyświetlania lub 3 wymiary. Chodzi mi o coś bardzo trudnego do zrealizowania ale w zasadzie bardzo prostego do wymyślenia. A skoro uważam, że wszystko co możemy sobie wyobrazić możemy też wykonać, to czekam na ten moment.

Mam na myśli sieciowe narzędzie przeprowadzające w czasie rzeczywistym translację dowolnej ścieżki dźwiękowej na tekst w dowolnym języku (kolejna wersja mogła by robić inteligenty dubbing, ale to już nie dla mnie gdyż dubbingu nie trawie z założenia).  Narzędzie to wykorzystane do wszystkich filmów w sieci zdjęłoby barierę językową i odkryłoby całkiem nowy sposób na konsumpcję wideo, które dziś są całkowicie niedostępne dla wielu ludzi dlatego, że przekaz językowy nie jest zrozumiały.

Jestem w stanie wyobrazić sobie Hiszpana, który dzięki temu wynalazkowi bez znajomości polskiego ogląda serial Usta-Usta w Onet.pl tak samo jak Polaka który bez znajomości angielskiego ogląda na bieżąco najpopularniejsze seriale amerykańskich telewizji.

Babel.Vid jak go ochrzciłem mógłby być częścią playerek, przeglądarek czy systemów operacyjnych. Dzięki niemu wyszukiwarki byłyby w stanie przeszukiwać wideo wraz z wskazaniem miejsc występowania fraz. Babel.Vid wprowadziłby nas na poziom globalnego zrozumienia wielokulturowego świata a jeśli nawet wraz z nim nie pojawiałoby się zrozumienie to przynajmniej świadoma obserwacja.

Dlatego jeśli jest tu ktoś kto wie jak zrobić Babel.Vid zrób go dla dobra nas wszystkich (a jeśli będzie płatny to proszę life-time abonament za free)