Kłamstwo w sieci…

Czyli o tym, że zniekształcanie prawdy jest całkiem częste. Pozbawieni komunikacji niewerbalnej łatwiej poddajemy się kłamstwu.

Myślę, że niejedna osoba z was usłyszała dzwoniąc do kogoś zdanie: „o cześć, właśnie miałem do ciebie dzwonić” podobnie jest z zdaniem „e-mail, jaki e-mail? Możesz mi go przysłać jeszcze raz? Nie doszedł!”.  Internet obfituje w informacje jak najlepiej kłamać. Niektórzy przekonują, że najlepiej robić to przez telefon, bo ta forma kontaktu pozwala skutecznie ukryć prawdę. Nie mogę się z tym nie zgodzić, jednak dziś telefony to tylko jeden z elementów naszej komunikacji, większość odbywa się poprzez sieć za pomocą e-maila, smsów, serwisów społecznościowych.  Jeśli przez telefon kłamiemy, bo druga strona nie odbiera sygnałów pozawerbalnych, w taki sam sposób powinno to wpływać na kłamanie w sieci.

Jestem przekonany, że dokładnie tak jest. Sprowadzając do jednego mianownika całą komunikację w sieci można ją przyrównać do komunikacji za pomocą poczty elektronicznej. Wg tego zamysłu, jest wszystko jedno, czy zamieszczamy wpis na naszej klasie, facebooku, udzielamy się na forum wszystko dzieje się podobnie jak w przypadku pisania e-maila.

Badania 3 uniwersytetów (Lehigh, Rutgers, DePaul) dowodzą, że skłonność do kłamstwa za pomocą e-maila jest 50% większa niż za pomocą tekstu pisanego na kartce papieru. Badanie przeprowadzone przez prof. Terri Kurtzberg (Rutgers), Liuba Belkin (Lehigh), Charles Naquin (DePaul) dotyczyło wykazania różnic w przekazie informacji za pomocą e-maila i tekstu pisanego na kartce papieru.

Eksperymentu polegał na przekazaniu każdemu z 48 badanych studentów MBA kwoty 98 dolarów z specyficznym zadaniem. Pieniądze miały być podzielone pomiędzy osobę, która tę kwotę otrzymała oraz jedną nieznaną osobę. Osoba spoza grona nie znała kwoty, jaką posiadała osoba ją dzieląca, posiadała tylko wiedzę o zakresie, w jakim kwota do podziału się znajdowała np. 1$ do 100$. Osoby, które dzieliły kwotę musiały przedstawić osobie, której dawały część pieniędzy, ile dostały pieniędzy i jak ją podzieliła. Część z tych osób miało to zrobić tradycyjnie: napisać kwotę na kartce papieru i przekazać ją obdarowanej osobie, a część wysyłać tą wiadomość za pomocą e-maila. Badania wykazały, że 92% osób, które wysyłały informacje o podziale za pomocą e-maila skłamało i wskazało inną kwotę niż została jej przekazana. Ciekawe jest też to, że 64% tych, którzy przekazywało informacje za pomocą kartki papieru również powiedziało nieprawdę.

Wynika z tego, że ludzie nie mają problemu kłamać, nieznanym osobom szczególnie wtedy gdy ryzyko „ujawnienia” kłamstwa jest niewielkie np. wtedy gdy wysyłane są osobom które nas nie znają. Dodatkowo widać, że kłamstwa „elektronicznie” dużo łatwiej przechodzą przez sieć. Występuje zjawisko, które „wygląda jakby przesyłający informację e-mailem traktowali to medium według innych wartości moralnych” – mówi Kurtzberg.

Jednym z wniosków z tego eksperymentu, jaki warto wyciągnąć jest to, że komunikacji nie można sprowadzić do jedynego elektronicznego przekazu, ponieważ szybko zaczniemy żyć w świecie wirtualnych wyobrażeń i niedomówień. Myśląc o tych badaniach i przekładając je na działalność ludzi na naszej-klasie czy czasem facebooku widzę dosyć mocne powiązanie pomiędzy kłamstwem sieciowym a lansem pospolitym.

Co o tym myślicie? Gdzie kończy się kreowanie wizerunku a zaczyna kłamstwo?
Gdzie jest ta granica i czy na pewno można jeszcze te lawinę zatrzymać?