International czy Multicultural First?

Bartek Gola na InfoShare przekonywał, że podstawowym problemem polskich startupów jest to, że nie myślą międzynarodowo.  To, że nie kroją biznesu pod szeroką międzynarodową publikę to proste wytłumaczenie naszych słabych efektów na scenie międzynarodowej.

Międzynarodowość aplikacji, serwisów to pochodna czegoś jeszcze większego, które stoi na przeszkodzie ekspansji naszych biznesów na zewnętrzne rynki. Całkowicie o tym zapominamy i na końcu ludzie, którzy słuchają słusznych rad wyciągają wniosek, że wystarczy jedynie przetłumaczyć „międzymordzie” na „interface” wielojęzyczny i już jesteśmy w domu. To nie jest prawda, to wcale nie wystarczy, mamy już tego tysiące przykładów.

Międzynarodowość dobrych aplikacji na świecie to wcale nie jest dostępność w języku używającego, to uruchomienie w ruch podobnych ponad kulturowych potrzeb i odpowiedzenie na nie w uniwersalny sposób. To odpowiedzenie na wielokulturowość świata i wyszukiwanie w niej wspólnych mianowników. I tu uważam jest największy problem naszych przedsiębiorców. Widzę, że nie potrafią w sprawny sposób budować modeli, które wpasują się w potrzeby Brytyjczyka, Węgra czy Greka i to na raz. Nie umiemy (tak, ja również) czytać innych nacji bo jesteśmy wsobni, próbujemy rozumieć siebie a i to często nam nie wychodzi. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie czy używając jakiegokolwiek popularnego serwisu międzynarodowego potrzebowałeś polskiego opisu funkcji? To jest DNA sukcesu tych biznesów.

Na 100 przedsiębiorców nie znajdziesz żadnego, który jest w stanie pomyśleć wielonarodowościowo. Jak ten serwis, aplikacja będzie używana w różnych miejscach na świecie, czy realizuje odpowiada na te same potrzeby, czy top 3 użyć są uwolnione od miejsca zamieszkania, kultury oraz sytuacji używającego?. Modele naszych firm z globalnym zacięciem dalej są budowane na polskich kompleksach i uprzedzeniach. Co prowadzi mnie do kolejnego dużego powodu dlaczego nie możemy się wybić ponad Polskę. Nie potrafimy współpracować, nie potrafimy mockupować swoich biznesów, dzielić się wiedzą i wspólnie popychać do przodu. Jest nieustannie kultywowana zasada „wskocz na teren, okop i walcz do utraty sił”.  Tak nie buduje się innowacyjnego społeczeństwa i wszyscy wiemy o tym. Jak patrzę na rynek to nie widzę powodu aby firmy z markami Listonic i SaveUp nie zrobiły czegoś wspólnie co ich pchnie do przodu. Naprawdę mają daleko od siebie? Z 20 użyć mogę pokazać gdzie w punkt się wspierają nie kanibalizując głównych modeli. Takich przykładów jest dowolnie dużo. Co ciekawe miejsca które podziwiamy wyrosły dokładnie na wykorzystaniu i wspieraniu innych idei. To bardzo istotne.

Podobnie jak Bartek Gola zaklinam rzeczywistość, wierzę, że młodzi przedsiębiorcy wyrwą się z kieratu uprzedzeń i zaściankowości, że pojadą do Londynu, Berlina czy Amsterdamu poszukać ludzi, których wiedzę mogą wykorzystać w swoich w projektach. Wierzę, że gdy to zrobią będą wzorem dla innych i tak zacznie się nasza ekspansja, nasza czyli tysięcy naprawdę dobrych ludzi z pomysłami. Nieustannie w to wierzę.

Poniżej Bartek Gola na filmie z prezentacją na infoshare 2012 :