Były czasy, gdy niemieckie marki były przykładem dokładności i jakości w naszym kraju nad Wisłą. Podziwialiśmy niemieckie auta, precyzję produktów oraz pracowitość naszych zachodnich sąsiadów. Niestety coraz częściej okazuje się, że ten zbudowany na faktach stereotyp należy szybko zweryfikować.
Pomyślałem sobie, że podzielę się z Wami doświadczeniami z produktem firmy szczycącej się hasłami reklamowymi „gwarancja jakości” – „marka, której warto zaufać” lub „jakość i doświadczenie”. Firma Hörmann, o której produkcie powiem dwa słowa to stare, wielkie międzynarodowe przedsiębiorstwo a w zasadzie już korporacja. I pewnie, dlatego trybiki takiego molocha nie są smarowane dbaniem o produkty i odpowiadaniem na potrzeby klientów. Prawdopodobnie zysk zaślepionych menadżerów doprowadza do tego, że inżynierowie dopuszczają do wyprodukowania bubla, który później pod szyldem niezawodności i jakości wstawiany jest do domów klientów.
Taki bubel zawitał do mego domu 3 lata temu. Bubel zwany LineaMatic P, czyli napęd do bramy wjazdowej, który miał mieć zdolność przemieszczać sprawnie bramę, która waży 500 kilogramów. Moja brama waży nie więcej, niż 350 więc zapas prawie 30 procent napęd powinien posiadać. Niestety bubel już w pierwszych miesiącach postanowił odmówić współpracy i przy 5 letniej gwarancji okazało się, że jest problem.
Firma instalacyjna nie wystawiła mi dokumentów sprzedaży, w zasadzie powinienem zgłosić donos do urzędu skarbowego, ponieważ przelew na ich konto został wykonany, więc pełną płatniczą dokumentacje posiadałem udało mi się namówić ludzi do wymiany wadliwego sprzętu, niestety na moją niekorzyść firma postanowiła wymienić jedynie część sprzętu tak zwaną płytę sterowniczą. Po miesiącu rozsuwania bramy i zasuwania jej ręcznie panowie z firmy instalacyjnej przyjechali i zamontowali nową płytę sterowniczą.
Zadowoleni zapłaciliśmy jeszcze 100 złotych za kalibrację innej bramy garażowej, bo tego wymagał od nas Hörmann by zagwarantować 5 lat poprawnego jej działania. Zrzucając całą sprawę w otchłań niepamięci uznaliśmy to, jako przypadek losowy – nie ukrywam, że mocno o tym nas przekonywali sprzedawcy. Nie minęło więcej niż 3 miesiące, gdy kolejny przypadek losowy doprowadził do nagłego zatrzymania funkcji życiowych naszego napędu. W tym miejscu chciałbym pozdrowić swojego syna, który w łonie matki przez kolejne 40 dni przy okazji jej przemieszczania się do pracy odczuwał natężenia wywołane przez wysiłek związany z przemieszczaniem bramy.
Panowie z serwisu byli nieugięci – płaci pan 600 zł plus dojazd i koszty wymiany i wymienimy płytę na nową – to na pewno jakieś wyładowanie albo wina pana instalacji. Ok, żona w ciąży, ja w stresie – płacę i dopłacam jeszcze wszystkie inne koszty. Działa! Ok – myślę, jakie mam zabezpieczenia, oglądam instalacje (trochę się na tym znam), rozmawiam z ludźmi. Mija 3 miesiące – jeb! Nie działa! Dzwonie do serwisu – żona ostatnie miesiące ciąży, cholera panowie nie róbcie sobie jaj!
Przysyłają speca z polskiego oddziału w Katowicach (2 tygodnie czekania), ogląda, sprawdza, nic nie widzi. To musi być wyładowanie – to grzecznie pytam jak się przed nim zabezpieczyć? Dostaje odpowiedź i pokazuje instalacje z podwójnym zabezpieczeniem – muszę takie mieć, bo wszystkie inteligentne rozwiązana – automatykę, którą posiadam to wszystko musi być osłonięte przed wyładowaniami w sieci. Pan mówi, że brama ciężko chodzi – ja mówię, że nie jest to prawdą jednak ściągam ekipę od bramy, która potwierdza moje zdanie. Ustalamy, że dostaje zniżkę i kupuję nową płytę. Ok, cholera mnie berze, ale kupuje licząc, że to koniec.
I wiecie, co, to nie koniec, mija 3 miesiące i płyta przestaje działać – dzwonie do serwisu – mam kupić nową płytę – rozmawiam z ludźmi na elektrodzie o tutaj i postanawiam sam naprawić tę źle zaprojektowaną płytę. Naprawiam ją sam – 14 złotych. Działała najdłużej z wcześniejszych wersji – tydzień temu przestała.
W między czasie Hörmann chyba zauważa, że wypuścił bubla, bo w nowej wersji tego napędu wymienia całkowicie całą płytę sterowniczą – jest inaczej skonstruowana. I wszystko byłoby super gdyby nie to, że ja już 5 letniej gwarancji na napęd nie mam, bo znudziło mi się płacenie za nowe płyty (na dzień dzisiejszy napęd do mojej bramy kosztował mnie 2800 złotych brutto). Nowy sterownik jest dużo lepszy, usuwa wiele wad a stary był źle zaprojektowany – ja to wiem i Hörmann też.
Drogi Hörmannie (paradoksalnie drogi działa tu we wszystkich znaczeniach) za te drobne 2800 złotych zyskaliście anty-ambasadora waszej marki. Znam dużo ludzi projektujących domy, wielu inwestorów je budujących, każdemu będę odradzał wasze produkty – zawsze jak usłyszę, choć słowo o waszych produktach obiecuje stawić się i opowiedzieć o moich doświadczeniach – będę oddany waszej marce aż nie zmienicie podejścia do klienta. Bo potraktowaliście mnie jak debila wmawiając mi winę by później po cichu wymienić w nowej wersji wadliwą część.
Przyszły czasy, gdy zła opinia jednego niezadowolonego klienta wpływa nie na dziesięciu jego znajomych, ale na tysiące decyzji potencjalnych klientów. Kominek miał swego Dr. Oetkera, Kurasiński – KFC, WebFan – ING Bank Śląski i można tak wymieniać kolejnych, którzy postanowili się podzielić swoimi doświadczeniami. Internet właśnie zyskał kolejną opinię o produktach marki Hörmann niestety wcale nie pozytywną.
Omijajcie łukiem produkty od Hörmanna to nie jest ta sama firma, co kiedyś, bo żadna szanująca się marka nie wypuściłaby bubla i nie zwróciła się do swoich klientów z prośbą o wymianę na nowszą wersje pozbawioną ewidentnych wad konstrukcyjnych. Niech Was nie zwiedzie stereotyp, jakości niemieckiej marki, bo ten przypadek mocno weryfikuje tę obiegową opinię.
Jeśli macie jakiś znajomych, którzy teraz się budują, pokażcie im ten wpis – może przeważy ich zdanie w trakcie wyboru dostawcy rozwiązań związanych z napędami bram. Choć o bramie garażowej też mógłbym napisać 3 słowa.
Zobacz również wpis w tym temacie:
Hörmann – klient jest nieważny!
Nie kupuj Hörmanna! Kup Kubusia!