E-Klakier

Czyli jak mocny wpływ posiadają „oklaski” na przedmiot prezentacji w Internecie oraz dlaczego tak ważne jest, aby tych oklasków było najwięcej.

Dla większości jest całkiem oczywiste, że ludzie w grupie reagują podobnie do większości, to jest dosyć często stają się konformistami.  W 1955 roku udowodnieniem tej tezy zajął się Salomon Asch (ur. w Warszawie 1907 r. zm. w 1996 r.) – światowej klasy psycholog. Podczas szeregu złożonych badań udowodnił, że nasza skłonność do konformizmu jest dosyć duża i naprawdę mała część ludzi jest w stanie sprzeciwić się ocenie grupy, czy autorytetów. Jedne z największych obaw to ośmieszenie, odrzucenie, brak zgodności z grupą. Najsilniejsze tego typu zachowania są w grupach, które zbudowane są ze specjalistów, pod warunkiem że grupy składają się co najmniej z kilkunastu osób. Wystarczy zdobyć uznanie do swojej tezy wśród 10%, by nagle pozostałe 90% potwierdziło ją bez mrugnięcia okiem.

Badania te – wykorzystane w wielu opracowaniach psychologii społecznej – dotarły do teorii zarządzania i wskazują narzędzia pozwalające zarządzać zachowaniem grupy tak, by osiągać założone efekty, np. wprowadzanie norm. Dla przykładu w  300-osobowej firmie produkcyjnej szef ma zamiar wprowadzić normę wpływającą na jakość produktów. Wykorzystując wiedzę zdobytą przez Ascha powinien zbudować zespół z różnych ludzi w firmie i przekonać ich (odpowiednio motywując), by używali tej normy sami i używanie jej wspierali dobrą oceną w zespole. Ma to znamiona manipulacji, jednak jeśli te działania są zgodne z etyką i akceptowane moralnie, to wykorzystywanie tego narzędzia daje potężne efekty.

Jak więc wykorzystać to w Internecie? Dokładnie tak samo! Na dodatek dysponuję już danymi , które potwierdzają tezę, że e-konformizm jest, będzie i można go wykorzystywać do swoich celów. Jak najprościej go wykorzystać? Z pomocą przychodzi największy serwis społecznościowy świata, tj. Facebook ze swoimi narzędziami animacji społecznej, takimi jak „Lubię to!”, wkładka fanów, strumień aktywności czy komentarze facebookowe. Według moich badań ilość aktywności na waszych serwisach rośnie logarytmicznie do ilości aktywności na tego typu narzędziach umieszczonych w waszych serwisach. To znaczy, że jeśli 5 „Lubię to!” wywołuje np. 30 wyświetleń waszej treści to 30 „Lubię to!” wywoła 250 pv a 100 wywoła już 800 pv. Dlatego tak ważne jest, by przy waszej treści pojawili się użytkownicy, którzy zaznaczą że ją lubią ponieważ to jest jeden z warunków wykorzystywanych przez Facebook do pokazywania Twojej treści jako wartościowej.

W starożytnym świecie (bez przeprowadzania badań Ascha) wiedzieli, że klakierzy są potrzebni by porwać tłum do wiwatów. Wykorzystuje się ten sposób podnoszenia emocji do dziś. Aktualnie dosyć mocno wykształca się w agencjach obsługujących „social media” postać e-klakiera, który ma podobnie jak klakier dwie funkcje: lubi to, za co mu płacą i nie lubi tych, którzy są konkurencją płacących. Wszystkie polskie akcje facebookowe związane z markami takie jak „Mały głód”, „Paczkomaty 24” i „Cropp” zostały wypromowane również przez e-klakierów; same agencje się przyznają takimi to słowami opowiadając o sukcesie akcji: „pierwsza 100 fanów to nasi ludzie i ich znajomi, a później już samo poleciało, ludzie podchwycili temat i nawet reklamować nie trzeba było”.

Dlatego moi drodzy, dziwię się, że tak słabo w to „Lubię to!” klikacie. Ale rozumiem, mniejsza grupa = bardziej ekskluzywna. Chcecie sprawdzić jaki macie wpływ na rzeczywistość? Dla testu kliknijcie w lubię to na górze tej strony lub na dole 😉