Dlaczego zrezygnowałem z Groupona?

Jest grupa ludzi, która zawiera całkiem pamiętliwe osobniki, dla których niespełnione obietnice działają jak czerwona płachta na byka. Czasami czuję, że jestem jedną z nich szczególnie w przypadku Groupona.

Należę do małej grupy użytkowników, która z przyjemnością zapłaciłaby za brak inwazyjnych reklam na serwisach, które, odwiedzam. Są sytuacje, w których zapłaciłbym za mechanizm omijania wszystkiego, co ma coś wspólnego z polityką z naciskiem na różne tematy np. „Smoleńsk”. Ciekawym zjawiskiem na rynku internetowym jest fakt, że większość ludzi uważa, że reklam nie powinno być. Te same osoby jednak nie deklarują, żadnego wsparcia finansowego dla dostawcy treści bez reklam. Co ciekawe osoby o tych poglądach, gdy występują w podobnej sytuacji przeniesioną na bardziej „realny” grunt, powiedzmy sobie np. do sklepu spożywczego wiedzą, że za efekt pracy, czyli to, co otrzymują w jakiś sposób muszą zapłacić.

Groupon, jako narzędzie marketingowe niczym nie różni się od mailingów na poczcie darmowej. Powiedziałbym nawet, że z punktu widzenia odbiorcy jest gorszy, bo w przypadku poczty klient dostaje za darmo konto pocztowe a w Grouponie za darmo dostaje jedynie obietnice, że może, gdy spełnią się specyficzne warunki będzie dostępna oferta na „coś” w „lepszej” cenie.  Groupon i tego typu podobne wynalazki od wielu miesięcy ślą do wszystkich swoich użytkowników w miarę monotematyczną zawartość. Gdybym powiedział Ci, że będę codziennie wysyłał Ci maile, a czasem nawet więcej niż jeden dziennie by powiedzieć Ci o ofertach, które wcale Cię nie interesują to jestem przekonany, że nie zostałoby to przyjęte, jako coś przyjemnego i wielu z was pokiwałoby mi grożąc palcem.

W przypadku Groupona jego użytkownicy wchodząc do niego podpisują pakt z tego typu mechanizmem. Wchodzisz i dostajesz z rozdzielnika usługi, usługi i usługi oraz bardzo rzadko produkty o obniżonych cenach. 365 dni w roku możesz kupić kupon do kosmetyczki, której nikt ze znajomych Ci nie polecił, karnet do spa, którego usług nikt nie zna, wejściówki do klubów, które zwykle stoją puste i tysiące innych podobnych „atrakcyjnych ofert”, które mógłbym tak wymieniać godzinami. Pytanie brzmi, czy na pewno to jest to, czego można było się spodziewać? Ile razy w miesiącu mogę iść do fryzjera?

Zrezygnowałem z Groupona, bo nic ciekawego w nim dla mnie nie było. Setki maili otrzymywane od takich biznesów wprowadzają mnie w dyskomfort poznawczy. Zapytuję siebie, po co mam je czytać skoro nikt nie kieruje ich do mnie? Już wolę spędzić ten czas na poszukiwane najtańszej lub w atrakcyjnej cenie usługi lub produktu, którego naprawdę oczekuje. Anna Miotk w swoim wpisie  „Przeładowanie informacjami z social media” pisze o radzeniu sobie z dużą ilością treści, która wypełnia nasze umysły w wyniku korzystania z serwisów społecznościowych. Co jakiś czas wykonuje czynności podobne do opisanych w tekście i dokładnie w tym procesie dorzucam usuwanie treści, które otrzymuję od serwisów działających w modelu grupowego kupowania, które coraz częściej nazywam je systemami grupowej promocji. Wszystkie te serwisy traktuje, jako przedstawicieli niechcianej treści i jako takie trafiają pod nóż.

Gdy w Grouponie będę mógł dokładnie wybrać, jakiego rodzaju oferty mnie interesują chętnie powrócę nawet jestem w stanie za tego typu usługę zapłacić. Niestety musiałby całkowicie zmienić model biznesowy, co jest możliwe jednak niekonieczne będzie chciał.

Tymczasem fora ze dwora spamie z Groupona!