Kręgi bez kręgosłupa

Mam niekończące się pokłady tolerancji. Toleruję wszystko, aby w różnych sytuacjach przysiąść i pomyśleć w stylu „a może on miał rację?”. Dziś na przykład przechodząc ulicą starszy pan zaczepił mnie i zapytał „Jak oni mogą, na tym dachu, tak bez zabezpieczenia, jak oni mogą pracować! Przecież jak im jakieś narzędzie lub kawałek blachy spadnie to zabiją kogoś”. W pierwszym momencie pojawiła się myśl, no znów jakiś człowiek nadwrażliwy i się czepia. Ale gdy tak usiadłem naprzeciwko w knajpie, spoglądając na dach z robotnikami, którzy bez żadnego zabezpieczenia rąbali młotkami z wrodzoną gracją 14 wiecznego parobka od bruku to przyznałem mu stuprocentową rację.

Wracając do mojej tolerancji, to muszę przyznać, że tu w internecie trzeba jej bardzo dużo. I nie dlatego, że jacyś głupi jesteśmy – o nie! Dlatego, że wszystko tak szybko się zmienia. Zmieniają się zasady, zmieniają się produkty, zmieniają się metody komunikacji. I w tak szybko zmieniającym się środowisku nie trudno o błąd czy brak zrozumienia. Za każdym razem jak natknę się na tego typu sytuację, biorę głęboki wdech. Jeśli po dziesięciu kliknięciach nie przechodzi wracam do tematu by o nad tym się zastanowić, czasem napisać.

Tym razem piszę, bo od kilku dni miałem głęboki wdech w temacie kręgów na Google+. Nowej metody na grupowanie znajomych i przekazywanie im oraz odbieranie od nich wiadomości. To w zasadzie proste, logiczne rozwiązanie musi dla wielu użytkowników Google+ być niezrozumiałe. Gdy kolejny raz słyszę propozycję założenia wspólnego kręgu, w którym będziemy się wymieniać informacjami, dech mi zapiera. Gdy dziś podstawowymi użytkownikami Google+ jest całe stado ludzi, którzy potencjalnie zjedli i przeżuli już każdy temat związany z siecią, częste pomyłki o tym świadczą. Zastanawiam się, co będzie, gdy z tej usługi zaczną korzystać ludzie spoza „branży”. Czy jest prosty sposób na wytłumaczenie osobie na ulicy, co to te „circles” są?

Bo idea prosta, wystarczy stworzyć swój krąg, do którego się dodaje ludzi i już możesz pisać tylko do nich. Jeśli osoba, którą dodałeś do swojego kręgu, dodała również Ciebie, to jest duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wyświetli się u niej. Jeśli dodałeś do kręgu osoby, które Cię nie dodały to musisz się przebić przez ramkę, która wyświetla się u niej z opisem „nowa osoba udostępnia Tobie”.  Na dodatek udostępniając coś osobom w kręgu, jeśli nie odznaczysz opcji udostępniania, dajesz możliwość przekazywania jej osobom spoza swojego kręgu. W takim przypadku krąg bez Twojej wiedzy się może mocno poszerzyć.

Świat kręgów jest tak „zakręcony”, że nawet osoby, które o brak wiedzy o tym jak one działają trudno posądzać, publicznie pokazują, że nie mają pojęcia. Ostatnio jeden znany „techniczny” bloger napisał o tym, że Google+ wcale mu nie przyprowadza użytkowników, choć ma najszybciej w historii zbudowaną grupę 1000 oglądających. Jedno sprawdzenie jego profilu pokazało, że ani jednego linku nie opublikował publicznie na Google+.

Patrząc na to wiem, że rzesza internautów będzie musiała się nauczyć i zrozumieć jak wysyłać do kręgów. Jestem nawet przekonany, że większość zacznie wysyłać do wszystkich. To prawdopodobnie skończy się tym, że ramka „nowe osoby udostępniają Tobie” stanie się stałym elementem wiszącym na początku ekranu 😉

Właśnie przejechała straż miejska, popatrzyli na dach i pojechali. Oni to mają tolerancję, a może to już tumiwisizm?